Strona:James Fenimore Cooper - Ostatni Mohikanin.djvu/37

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Rozdział IV
WALKA NA WYSPIE

Gdy śpiew przebrzmiał, wszyscy zaczęli zabierać się do robienia sobie posłań. Według rozporządzenia strzelca, który po wschodzie księżyca nie chciał pozostawić brzegów rzeki bez ochrony, major zrobił siostrom posłanie z miękkiej trawy w jaskini, zaś mężczyźni usadowili się na brzegu rzeki tak, aby mogli widzieć wszystko, co się dokoła dzieje, nie będąc widzianymi w blaskach księżyca. Dawid został pierwszy zmożony przez sen i krtań jego zaczęła wydawać tony, których zacny mistrz nigdyby nie uznał za piękne. Duncan okrył śpiące siostry pledem, poczem sam zapadł w głęboki sen. Natomiast Sokole Oko i obaj indjanie siedzieli nieruchomo, niby posągi, a oczy ich śledziły czujnie bliższą i dalszą okolicę,