Strona:James Fenimore Cooper - Ostatni Mohikanin.djvu/36

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

książkę i prosił Alicję, aby śpiewała razem z nim. Alicja zgodziła się chętnie, a do śpiewających przyłączyła się wkrótce Kora i niebawem mroczną jaskinię napełnił piękny i harmonijny śpiew. Obaj indjanie siedzieli zasłuchani i nieruchomi, jakby wykuci z kamienia. Strzelcowi przypominał ten uroczysty śpiew wieczorny jego własne dzieciństwo i na twarzy jego malowało się głębokie wzruszenie.