Strona:Jakob Wassermann - Dziecię Europy.djvu/218

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.




Zamek Falkenhaus.

Prezes Feuerbach powrócił po czteromiesięcznej nieobecności. Był zmieniony. Wychudł. Na czole jego podwoiły się zmarszczki chmurnej zadumy. Zdziwiono się, że nie zapytywał o Kacpra. Dopiero na czwarty dzień zawezwał Fickla i Kwanta. Pierwszy mówił mu o potrzebie rozciągnięcia nad Kacprem czynniejszej opieki. „Dobrze!“ — mruknął. Drugi zdał mu raport, który nie brzmiał ani czarno, ani biało, a w końcu przedstawił mu list pani Behold do pani Kwant.
Feuerbach, przeczytawszy, zgromił go: „Drogi Kwant, zechciej mi nie liczyć się z tem, co pisze ta błaźnica. Wogóle nie jest pańską rzeczą wglądać w przeszłość Kacpra. Masz zeń urobić dzielnego człowieka na przyszłość — nie więcej. Zrozumiałeś pan?
Kwant oczywiście był zgorszony tą szorstką odprawą i dopiero po dwóch dniach oznajmił Kacprowi, że prezes zaprosił go na wieczór niedzielny.
Kacper stawił się na umówioną godzinę. Ale wypadło mu długo oczekiwać w przedsionku. Zjawiła się wreszcie córka Feuerbacha, panna Henrjetta, i oznajmiła, że ojciec nie będzie