Strona:Jadwiga Marcinowska - Z głosów lądu i morza.djvu/38

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

przekwitłej nadziei, a w porze żniw na szerokiej przestrzeni wybuch sił żywiołowych i płowego lata.
Spoglądasz we mnie bratniemi bez dziwu, oczyma; stoisz, śmierci, i patrzysz.
Wyszłaś oto nie z kosą, ale z pamięcią snopów pożętych, a z poszeptem ziela.
W cichem obliczu twojem wyniknę duszą z człowieczej, ciasnej piersi.
Jest gwiezdna, niewysłowiona kraina, kędy na chwilę stęskniony duch się położy...
Widzę...
Ztąd prawda osiągnięta przestrzeni i prawda czasu.
Widzę ciebie, przepaści morska i ciebie, średnico lądu, zgubiona kędyś, lesista przepaści gleby; w obojgu was nieobjęte, podobne, jutrzejsze serce bije.

W lipcu 1903 roku.