Strona:Jadwiga Marcinowska - Z głosów lądu i morza.djvu/318

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Kana Galilejska, dziś po arabsku Kafr-Kenna, jest wioszczyną ubogą, leży na stoku wzgórza wśród kaktusowych opłotków i postrzępionej zieleni sadów.
Kościołek łaciński wzniesiony jest na dwukrotnych szczątkowych pokładach dawniejszych świątyń, z epoki wojen krzyżowych i z IV-go wieku, a jeszcze wstecz sięgając, na śladach synagogi.

W świetlistym, skwarnym dniu po południu, środkiem pól żółciejących ku żniwu, wielkiemi, stromemi zakrętami zjeżdża się do jeziora.
Ukazało się nagle, zabłękitniało w głębokiej kotlinie, w obramieniu płowych skał, które tutaj od wschodu zaznaczają granice dawnej Gaulonitis.
Mocno-niebieskie ze stalowym połyskiem ukazało się „Galilejskie morze“.
Tyberyada leży bardzo nizko, na samym brzegu, na przylądku wchodzącym w wodę. Widać palmy, które gdzie niegdzie strzelają ponad ciasnotą stłoczonych domów.
Pobyt w mieście nieznośny dla ciągłej kurzawy, niechlujstwa, zaduchu i nadmiernego gorąca. Klimat tu skwarny z przyczyny położenia (208 metrów niżej poziomu morza).