Strona:Jadwiga Marcinowska - Z głosów lądu i morza.djvu/223

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

się na srebrzystej wodzie refleksy cudnie zielone.
Po prawej stronie sadzawki znajduje się pieczara. Ołtarz wzniesiono tam na miejscu, kędy, według podania, prorok przepędzał noce. Nieco dalej, już pod otwartem niebem jest kamień, na którym znowu odpoczywać miał czasem w przeciągu dnia.
Grunt jak wszędzie skalisty, lecz tu i owdzie pokryty warstewką urodzajnej ziemi. Więc rosną figi, oliwki, tudzież okrągłolistne drzewa, wydające strąki pożywne, które lud u nas nazywa „chlebem św. Jana”. Murawa, ściele się, przetykana drobniutkiem; białem i ciemno-niebieskiem kwieciem. Bujniej wykwitają maczki ponsowe.
Wszystka miejscowość odległa jest od Ain-Karim o jakąś godzinę pieszej drogi.
Ewangelia św. Łukasza mówi: „Dzieciątko rosło i umacniało się Duchem i było na pustyniach, aż do dnia okazania swego przed Izraelem“.
Tradycya rozdwaja się ponownie. Według pierwszego pasma Elżbieta umarła w kilka miesięcy po swojem przybyciu na „pustynię“. Jednakże danem jej było widzieć gasnącemi oczyma, jak zlecieli przysłani aniołkowie niebiescy, aby służyć sierotce, karmić, osłaniać i piastować. Więc odeszła w pokoju.
Druga wieść chwilę śmierci odsuwa aż