Strona:Jadwiga Marcinowska - Z głosów lądu i morza.djvu/214

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dwu przyszłych matek, świadomych w sobie wszystkiej tęsknoty i wszystkiej pociechy świata.
Według tradycyi na miejscu tego spotkania wytrysło źródło, które zasila zbiornik przed dzisiejszą kaplicą. Kaplica zaś (a w VI stuleciu ów wielki kościół) wznosi się, kędy miał być drugi dom zamiejski Zacharyasza. Elżbieta brzemienna odosobniła się w onym domu i na jego to progu witała przybywającą Maryę.
Wogóle tradycya daje nam rysów niedużo, ale takie, że świetlistemi liniami wyciągają się w przestrzeni ubiegłych, mrocznych wieków. Zaliż nie będzie to sprawą a możnością chciwego serca za śladem owych światełek przeniknąć do głębiny i niewiadomość zapełnić pojawem odczutych, zgadnionych, jakby wskrzeszonych rzeczy?
Naszem jest wszystko, cokolwiek w sobie obaczyć i usłyszeć, wywołać i odkląć możemy. I prawdziwem dla nas to wszystko.
Naprzykład, czyż nie widzimy, jako w błękitny dzień jesienny kamienistą ścieżką po wzgórzach to wspina się, to zsuwa podróżujący orszak kapłana Zacharyasza ?
Lazur niebieski ogarnia tę smutną, spaloną przez letnie skwary ziemię. Osły i muły, objuczone wszelakim sprzętem, albo dźwiga-