Strona:Jadwiga Marcinowska - Z głosów lądu i morza.djvu/154

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.




Było to po południu w dniu wielkanocnym, może podobny czas i taka sama godzina, jako gdy przed wiekami „szli dwaj do miasteczka, które o sześćdziesiąt stajów od Jeruzalem, na imię Emaus“.
Droga wybiegła poza miastem w przestrzeń szeroką; wyciągnęła się, mając na obu stronach kamienistą roztocz pagórkowatą, malowaną gdzie niegdzie w srebrno-zielony pas oliwek, albo w ciemniejszą barwę niewielkich pól.
Po niejakiej chwili trzeba skręcić na prawo. Ostawia się ten gościniec wiodący do starożytnej Joppy i do morza; wstępuje się na ścieżkę, jakich wiele w Judei. Po głazach i wpośród głazów, niekiedy po rozsypiskach drobniejszych kamieni; w górę a stromo na dół i znowu dość uciążliwie do góry. Cza-