Strona:Jadwiga Marcinowska - Eliza Orzeszkowa, jej życie i pisma.djvu/84

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Kępa na tę posadę jechał z najżywszą radością w sercu. O panu Tarżycu dużo słyszał korzystnych rzeczy i miał nadzieję, że w nim sobie pozyska wspólnika przekonań, bardzo cennego, bo zasobnego w znajomości i znaczenie u ludzi. Marzył, że oto we dwu rozpoczną jakieś owocne działanie.
Przy szkole w majętności Tarżyca spędził lat parę. Nadzieje jego zostały zawiedzione. Co więcej, ten człowiek, który dotychczas pragnął jedynie zaszczepienia wzajemnej miłości w sercach ludzkich, teraz sam począł odczuwać bardzo gwałtowną nienawiść.
Powodu do tego nastręczyło następujące zdarzenie. Kępa serdecznie pokochał młodą, piękną włościankę Rozalję Klinównę, która się wychowała we dworze Tarżyca i pozostawała na usługach jego matki.
Na nieszczęście i dziedzicowi wpadła w oko piękna dziewczyna. Po śmierci starej pani zbałamucił ją, uwiódł i następnie dłużej o niej nie myśląc, pozostawił losowi.
Kępa niezmiernie nad tym cierpiał; jednak, jak to sam mówił, narazie współzawodnikowi przebaczył.
Opowiadał o tym później w ten sposób: „Przebaczyłem. Stanąłem przed nim i powiedziałem mu: pojmij ją za żonę i uczyń ją szczęśliwą. Ja się oddalę. Niema na świecie nic, czegobym się nie wyrzekł i nie dokonał dla szczęścia jej i twego. Wtedy wiecie, jak on mi odpowiedział? Oto wybuchnął śmiechem i kazał mi wyjść za drzwi“.
Zabawną wydała się temu panu sama myśl naprawienia w ten sposób krzywdy biednej dziewczynie. Tymbarbardziej zapewne, że właśnie w tym czasie ubiegał się o rękę zamożnej i starannie wychowanej panny z sąsiedztwa.
Gdy się to działo, opuszczona Rozalja Klinówna powiła syna, któremu dano na chrzcie imię Sylwestra.
Kępa z sercem zgorzkniałym, z poczuciem nienawiści, którego, pomimo walki, przytłumić w sobie nie mógł, przez kilka lat z rzędu pędził żywot ubogi, tułaczy. W wędrówkach swoich po okolicy natrafił kiedyś na chatę cmentarnego stróża Łukasza. Tam, widok sieroty Sylwka zaniepokoił go i zadziwił. To dziecko tak mu kogoś przypominało wszyst-