Strona:Jack London - Wojna z polowaniem na mamuta.djvu/5

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.



Pogląd na niemożliwości i nieprawdopodobieństwa mam nieco odmienny od państwa. Wierzę w nieprawdopodobieństwa, które stają się prawdą. Wcale się nie dziwię, gdy to, co wydawało się niemożliwem, ziściło się, jako możliwość jasna, jak słońce. Wogóle nie dziwię się, a raczej dziwię się bardzo rzadko, ale wtedy zdziwienie moje graniczy z przerażeniem. Czuję wtedy, że ogarnia mnie całego od cebulek włosów do paznogci u nóg zdziwienie twarde, stężone, zapychające mi gardło tak, że mi oddychać i mówić trudno Dziwię się raz na pięć, sześć lat, a przytem — to ciekawe — po pięć, sześć razy w dniu, w którym skłonny jestem do dziwienia się. Jest to jakiś chorobliwy atak dziwienia się z lada błahego powodu. Chciałbym jeszcze zaznać kiedy w życiu uczucia strachu i bólu głowy, szczególniej tego ostatniego, o którym wspominają mi często moi znajomi, a nawet własna żona. Nie wiem, co to jest strach i ból głowy. Żona powiedziała mi, iż to dlatego prawdopodobnie, że nie mam głowy. Zła była, że jej powiedzenie wziąłem na serjo. Cóż robić? Wierzę w nieprawdopodobieństwa, nie dziwię się i nie boję, więc uwierzyłem, że nie mam głowy, która mnie z tego powodu nie boli. Inny na moim miejscu zdziwiłby się, nie dał wiary albo nawet że przeraził się.
Niedawno jeden z naszych uczonych mężów, oddający się wyłącznie nauce — człowiek cichy o głośnem nazwisku — opowiadał mi, że widział na seansie spirytystycznym objaw rozdwojenia się. Pewien gość siedział sobie wygodnie na fotelu, a vis à vis siedział jego sobowtór na takim samym fotelu. Zauważono przytem, że sobowtór bał się bardziej od rozdwojonego gościa, który spokojnie przypatrywał się sobie samemu, a nawet zdobywał się względem siebie na kry-