Strona:J. Turgeniew - Z „Zapisek myśliwego”.djvu/75

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.



V.
Śmierć.

Mam sąsiada; jest to młody człowiek i młody myśliwy.
Pewnego pięknego, lipcowego poranku przyjechałem do niego konno, z propozycyą, abyśmy razem udali się na polowanie, na cietrzewie.
Przystał na to.
— Tylko, powiada, pojedziemy do moich zagajników, a przy tej sposobności zobaczę Czapłygino... znasz pan zapewne mój las dębowy, właśnie teraz wyrąbują go.
— Zgoda.
Kazał osiodłać konia, włożył na siebie zielony surdut z guzikami bronzowemi, wyobrażającemi głowy dzików, torbę myśliwską wyszywaną włóczkami, flaszkę srebrną, zarzucił na ramię strzelbę francuską, nie bez przyjemności pokręcił się przed lustrem i zawołał psa Esperansa, którego dostał w prezencie od kuzynki swej, starej panny, odznaczającej się bardzo dobrem sercem i brakiem włosów.
Pojechaliśmy.