Strona:J. Turgeniew - Z „Zapisek myśliwego”.djvu/52

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jeżeli pan chce, to opowiem, proszę posłuchać: Śnię, że stoję na polu, a dokoła mnie żyto, takie wysokie, dojrzałe, jak złote. I kręci się koło mnie piesek kasztanowaty, zły, bardzo zły i chce mnie ukąsić. I zdaje mi się, że w rękach mam sierp, ale nie zwyczajny, tylko taki, jak księżyc, kiedy bywa do sierpa podobny. I oto tym księżycem mam zżąć wszystko żyto dookoła. Ale upał bardzo mnie zmęczył i księżyc olśnił; lenistwo napadło, a dokoła rosły bławatki, takie piękne i duże. I wszystkie do mnie zwracały się główkami, a ja myślę sobie, narwę tych bławatków; Wasil obiecał przyjść, więc uwiję sobie wianek, a żyto zerżnę później. Zaczynam rwać bławatki, a te mi topnieją między palcami i rób co chcesz! Nie mogę uwić wianka, a tymczasem słyszę, że ktoś idzie ku mnie i woła po imieniu. O! myślę sobie: źle, nie zdążyłam, ale to nic, zamiast bławatków, włożę sobie na głowę ten księżyc... Włożyłam księżyc i naraz tak zajaśniałam, że oświeciłam całe pole.
Patrzę, po samych wierzchołkach kłosów idzie do mnie szybko, nie Wasil, ale Chrystus; poczem poznałam, że to Chrystus, nie wiem, nie malują go takim, a jednak to on był. Bez brody, wysoki, młody, cały odziany biało; tylko miał pas złoty na sobie, rękę do mnie wyciągnął: „Nie bój się — rzecze, idź za mną, będziesz w królestwie niebieskiem u mnie korowody prowadziła i pieśni śpiewała rajskie“. Do jego ręki przypadłam, a ów piesek zaraz mnie za nogi. Wznieśliśmy się w górę... on naprzód; jego skrzydła rozwinęły się na całe niebo, długie, jak u czajki, a ja za nim, i piesek musiał się odemnie odczepić.