Strona:J. Turgeniew - Z „Zapisek myśliwego”.djvu/20

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

A może, może pan mnie nie kocha, może zawiodłam się... w takim razie proszę o przebaczenie. — Co pani mówi! Ja panią kocham, kocham! Spojrzała mi prosto w oczy. — Więc obejmij mnie — rzekła. Wyznam panu otwarcie, że nie rozumiem, dlaczegom nie oszalał owej nocy. Czuję, że chora się gubi, że nie jest zupełnie przytomna, rozumiem także i to, że gdyby nie wiedziała, że umrze, nie pomyślałaby o mnie wcale... Juścić, jak pan chcesz, ale przykro jest umierać, mając dwadzieścia pięć lat życia i nie pokochawszy nikogo.. Oto co ją męczyło, oto dlaczego ona z rozpaczy pokochała mnie! Rozumie pan teraz? Nie wypuszcza mnie ze swoich rąk. — Pani — mówię — zlituj się nademną i nad sobą. — Czego żałować? — odpowiada — wszakże mam umrzeć. Ciągle to powtarzała: Gdybym wiedziała, że żyć będę i znów liczyć się do szeregu porządnych panien, wstydziłabym się, bardzobym się wstydziła... a tak, cóż?! — Ale kto pani powiedział, że umrzesz? — O nie! nie, ty mnie nie oszukasz, ty kłamać nie umiesz!.. — Będziesz żyła, ja panią wyleczę, poprosimy matkę o błogosławieństwo, pobierzemy się, będziemy szczęśliwi... — — Nie, dałeś mi słowo, że umrę, obiecałeś mi to. Było mi gorzko, z wielu przyczyn gorzko. I osądź pan sam, jak to się czasem dziwnie składa; zdaje się, że niby nic, a jednak przykro, boleśnie. Przyszło jej do głowy zapytać mnie o imię, nie o nazwisko, lecz o imię chrzestne. Trzeba nieszczęścia, że nazywają mnie Tryfonem... Tak, tak, Tryfonem Iwanowiczem. Cóż robić? zapytany, odpowiadam, jak prawda: — Tryfon. Zmarszczyła się, pokręciła główką i szepnęła kilka wyrazów po francusku. Nie dobre