Strona:J. Turgeniew - Z „Zapisek myśliwego”.djvu/148

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Coś ty robił w teatrze?
— Nie wie pan? Wezmą mnie i wystroją i ja chodzę tak wystrojony, albo stoję, albo siedzę, jak wypadnie. Każą: mów to i to, to ja mówię. Raz przedstawiałem ślepego... pod każdą powiekę włożyli mi ziarnko grochu. A jakże!
— A potem czem byłeś?
— Znów zostałem kucharzem.
— I za cóż cię znów zdegradowano z kucharstwa?
— Bo mój brat uciekł.
— A czem byłeś u ojca twojej pierwszej pani?
— Różne miałem obowiązki, naprzód byłem kozaczkiem, forysiem, ogrodnikiem, dojeżdżaczem.
— I jeździłeś z psami?
— Jeździłem i z psami, alem się rozbił. Z koniem upadłem i konia skaleczyłem. Stary pan był bardzo surowy: kazał mnie oćwiczyć i oddać na naukę do Moskwy, do szewca.
— Jakżeż na naukę? Chyba jako dojeżdżacz dzieckiem nie byłeś.
— O miałem wówczas więcej niż dwadzieścia lat.
— Cóż to za nauka w takim wieku?
— Widać, że można, skoro pan kazał. Ale on, na szczęście, wkrótce potem umarł — a mnie znów wzięli na wieś.
— Kiedyżeś się uczył sztuki kucharskiej?
— Alboż tego kto się uczy? przecież i baby gotują.
— No — rzekłem — Kuźmo, widziałeś ty różne rzeczy w twem życiu! A cóż teraz robisz jako rybak, kiedy nie macie wcale ryb?