Strona:J. Turgeniew - Z „Zapisek myśliwego”.djvu/141

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.



VIII.
Lgow.

Pojedźmy do Lgowa — rzekł do mnie Jermołaj — nastrzelamy tam mnóstwo kaczek.
Chociaż dla prawdziwego myśliwego dzika kaczka nie jest ponętną, ale w braku innej (było to w początku sierpnia, słonki jeszcze nie przeleciały, a chodzenie na kuropatwy już mi się sprzykrzyło), posłuchałem Jermołaja i udaliśmy się do Lgowa.
Lgów, jest to duża wieś stepowa, ze starożytną cerkwią murowaną o jednej kopule i dwoma młynami na błotnistej rzece Rosocie.
Rzeczka ta, o pięć wiorst za Lgowem, zamienia się w szeroki staw, po brzegach a gdzieniegdzie i na środku zarosły gęstą trzciną.
Na tym to stawie, pomiędzy trzciną, jest mnóstwo kaczek wszelkiego rodzaju: krzyżówek, różeńców, cyranek, nurów i t. d. Od czasu do czasu niewielkie stada unosiły się i przelatywały nad wodą, a po strzale zrywały się takie chmary, że myśliwy pomimowoli chwytał się za głowę.
Poszliśmy z Jermołajem wzdłuż stawu, ale naprzód, ptaki przy brzegu bywają ostrożne i nie dosiadują, a powtóre, chociaż jaka nieostrożna cyranka