Strona:J. Turgeniew - Z „Zapisek myśliwego”.djvu/10

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.



I.
Lekarz powiatowy.

Pewnego razu w jesieni, powracając z polowania, zaziębiłem się i zaniemogłem. Na szczęście, febra zaskoczyła mnie w mieście powiatowem, w zajeździe; posłałem więc po lekarza.
W pół godziny później przyszedł lekarz powiatowy, człowiek niewielkiego wzrostu, szczupły i czarnowłosy. Zapisał mi lekarstwo na poty, kazał przyłożyć synapizma, bardzo zręcznie wpuścił do kieszeni banknot pięciorublowy — przyczem jednak sucho kaszlnął i spojrzał w inną stronę — i już nabierał się do odejścia, ale jakoś rozgawędził się i został.
Gorączka mnie męczyła, przewidywałem noc bezsenną, więc rad byłem pogwarzyć z dobrym człowiekiem.
Podano herbatę; mój doktór stał się rozmownym. Był to człowiek niegłupi, mówił żwawo i w sposób dość zajmujący.
Dziwnie bywa na świecie: Można z kimś mieszkać razem i długo, być w stosunkach przyjaznych,