Strona:J. Servieres - Orle skrzydła.djvu/116

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
VIII.

Jeszcze nie zdążyli nasi znajomi wejść w głąb piramidy, kiedy rozległ się za nimi oddalony, lecz głośny ryk.
— Co to? — zapytał Jerzy.
— Lew — odrzekł niespokojnie Miara. — Nie pozostaje nam teraz nic innego, jak schronić się co prędzej w głąb grobowca.
Wkrótce Miara zasunął ciężki głaz, zakrywający wejście do piramidy.
W kurytarzu zupełna ciemność panowała, zapalono więc pochodnie. Przy ich blasku widok fantastyczny przedstawił się oczom ciekawych: całe ściany długiego kurytarza pokryte były najdziwaczniejszymi rysunkami i freskami. Gdyby umieli czytać hieroglify, dowiedzieliby się, ile kosztowało wzniesienie piramidy Cheopsa, ilu robotników pracowało nad nią, ile lat trwała jej budowa. Ale dla niewtajemniczonych w to pismo, przedstawiało się ono w formie dziwacznych i niezrozumiałych