Strona:J. I. Kraszewski - Nowe studja literackie T.II.djvu/44

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
40

Nieprzyjaciel stał nademną,
Mógł uczynić wszystko ze mną,
Spałem jak zarzezany,
On mi nieśmiał zadać rany.

Piękna jest następna pieśń do Hanny, ale w niéj już nam znajome i stokroć przez poetę wyrażone myśli, znajdujemy: w coraz nowych tylko a coraz świetniejszych wyrażeniach. U Jana bowiem, cała poezja w wyrażeniu, w expressij, w formie. Najpospolitszą, oklepaną myśl wielki mistrz czyni nową dając jéj szaty młodzieńcze. Najtrywjalniejsza sentencja, uderza nas w nim, choć przeszła już w tak zwane komunaty (lieux communs).
W ślicznéj siódméj pieśni, żale białogłowy, którą gwałtem nie miłemu poślubiono. Wzięlibyśmy ją za tłumaczenie, choć rzecz dzieję się wedle autora, na wiślanym brzegu, na wysokiéj wieży.
Piękne jest wyrażenie:

Ręce mógł związać, myśli nie zniewoli.

A nieco daléj:

Jednę mam wolność w swéj ciężkiéj niewoli,
Że się choć mogę napłakać do woli.

Wszystko to dziś być może zużyte, bo takie to właśnie frazy, pochwytywali późniéj poeci