Strona:J. I. Kraszewski - Nowe studja literackie T.I.djvu/23

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
11

Sonatę[1], pod dyktowaniem niewidzialnego głosu.

Jeśli zdanie krytyka różni się zupełnie od powszechnego, powinien zdać sobie sprawę, z przyczyn téj różnicy i jéj natury — powinien się zastanowić sumiennie nad sobą, czyli się nie rozbratał z zdaniem powszechném i nie poszedł ciasną drożyną widoków stronniczych, zastosowań systematycznych. Krytyk jakeśmy rzekli, utwory sztuki rozpoznając, naprzód czuć powinien, potem rozumować i rozbiérać. — Czucie powinno być dla niego skazówką najpiérwszą, bo utwory natchnienia, uczucia, sercem i duszą wprzód się powinny czytać niż głową. Wskaże mu potém rozum, zastanowienie chłodne dla czego tak jest, jak jest i dla czego tam a tam, nie uczuł co by był uczuć powinien. — Swoje własne jednak uczucie krytyk powinien poddać niejako (chcąc aby jego rozbiór sankcjonowało zdanie powszechne), uczuciu powszechnemu, które ma podsłuchać nie ważąc lekce jego objawień. On za powszechność rozumować, ona za niego czuć prawie powinna. Budować ma na tém założeniu; inaczéj zbuduje kruchą lepiankę jednodniową, do któréj nikt zajrzéć nie przyjdzie; inaczéj krytyka jego będzie pojedynczym

  1. Podobno Tartini.