Strona:J. I. Kraszewski - Nowe studja literackie T.I.djvu/119

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
107

pozostało. Uczeni i akademje obojętnie spoglądali na język, zawsze i ciągle jeszcze łacina, była tym językiem powszechnym świata marzonym przez Leibnitza i Kirchera; na dziełach łacińskich budowano marzenia sławy europejskiéj, starano się przeniknąć tajemnice stylu Cycerońskiego, bardziéj jeszcze Seneki; po polsku odzywano się tylko do żony, do sług, do ludu, używając swego języka jak miedzianéj monety, na drobne potrzeby.
Za Sasów język zepsuł się do reszty, stanu jego ówczesnego opisywać nie potrzeba, dość wziąść w rękę Swadę, Polaka Sensata i tyle innych podobnych utworów, w panegiryczne koło wplecionych.
Niemiecki język dawno ustały wpływ na materjał językowy, odzyskał; w Polsce jak w drugiéj Babel, pełno było pomięszanych języków. Nie licząc mixtury, którą polszczyzną zwano, wyższego stanu ludzie mówili po łacinie, kobiéty i towarzystwa wytworniejsze, po francuzku; (Choinin pisze, że jeszcze przed Elekcją Walezego, obcując z panami Polskiemi, wielu znalazł dobrze po francuzku umiejących), teatr był włoski, dwór szwargotał po niemiecku, wojsko po niemiecku komenderowano, po polsku lud tylko jeszcze się odzywał.