Strona:Józef Weyssenhoff - Jan bez ziemi.djvu/257

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   255   —

znańskie, gdzie trzeźwa atmosfera wzbudziła w nim przekonanie, że przedewszystkiem należy zebrać trochę pieniędzy.
Ale w człowieku przemyślanym, zdolnym i ambitnym, jakim był Skumin, budzi się na przełomie wieku młodzieńczego z dojrzałym kapitalne zagadnienie: czem ja będę w społeczeństwie, albo i w historji swego kraju? A jeżeli wybitnym czynem odznaczyć się nie zdołam, jak przynajmniej rozwinę ziarna mych naturalnych zdolności, jak użyję nabytą kulturę i erudycję, aby górować wybujalszym krzewem nad łanem mego pokolenia?..
Przed wojną jego droga życiowa była jasno wytknięta. Ojciec jego już nie żył, Jan był zatem de facto jedynym męskim opiekunem rodziny — co go uchroniło od zaciągu do wojska rosyjskiego — i dziedzicem Hołojska, oraz innych obszarów ziemskich, któremi nie zarządzał jeszcze osobiście aż do ukończenia studjów uniwersyteckich. Ale jego powołanie było ściśle określone przez dziedziczny obowiązek: miał być bogatym ziemianinem, administratorem, cywilizatorem i obrońcą ziemi; posiadał ogromne pole działalności ekonomicznej i obywatelskiej. Sroga wojna i jej skutki pozbawiły go nietylko bogactwa, lecz możliwości pięknej pracy, na którą przywykł liczyć niezawodnie.
Dzisiaj wiedział, że już nie skorzysta ze stanowiska swej rodziny, ani z odziedziczonych bogactw, bo te przepadły bezpowrotnie. A zakładałby piękne instytucje, budowałby gmachy użyteczności publicznej...