Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Za Sasów 02.djvu/24

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rozstrzygnąć. Od Constantiniego łatwo się mógł uwolnić, od króla nie było sposobu.
Gdy weszli do sypialni, August na złość i dla ukarania faworyta, wskazał mu drzwi, kazał wyjść, a sam na sam pozostał z Witkem.
Natychmiast poddał go badaniu o Cara Piotra tak zręcznemu, iż nawet mniej zdolny i pojętny człowiek musiałby był dać o nim jakieś wyobrażenie. Witke chociaż zrazu onieśmielony nieco odzyskał panowanie nad sobą, a widząc Augusta dobrze usposobionym, swobodnie i zręcznie począł opisywać pobyt w Dreznie.
Wszystko to przyjąwszy wdzięcznie, król spytał jeszcze jakie piękności Drezdeńskie zrobiły wrażenie na Carze, ale kupiec wiedział to tylko, że z niemi gość obchodził się nader poufale i lekceważąco, chociaż nie przykrzył sobie niemi.
Dodał i to, że odwiedzając królowę i jej matkę, Car zachował się przyzwoicie, chociaż stroju dla nich podróżnego nie odmienił, a na pożegnanie obowiązanym się nie czuł przybyć do nich.
August ze sposobu tłumaczenia się Witkego zdawał się bardzo rad i uderzył go po ramieniu, pytając, czy chce wejść w służbę jego.
— N. Panie — odparł kupiec — mam sklep przy ulicy Zamkowej i dość znaczne interesa, których porzucić nie mogę... ale ilekroć W. K. Mość użyć mnie zechcesz, chętnie usłużę. Umiem po polsku, mam ochotę osiedlić się na pół w Warszawie.
— Wszystko to mi jest na rękę — rzekł — nawzajem — jeżeli w czem pomódz ci mogę, zrobię co mogę. Tylko — dodał, śmiejąc się — pieniędzy teraz nie żądaj odemnie!!