Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Z życia awanturnika.djvu/88

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Prezes, major, ks. Strużka oglądali się po pokoju, zaczęto badać Pawła... stary się niecierpliwił tylko słysząc o papierach.
— Co za papiery! jakie papiery mają być? gdzie? Pełna ich przecie była szkatułka. Ś. p. prałat nie był także papierowy człowiek, a w ostatnich latach tyle tylko czytał, co na brewiarzu, bo go na pamięć umiał. Jak bywało list przyjdzie, co się rzadko trafiało, to posyła po kleryka, żeby mu go czytał, bo już i okulary nie pomagały.
Prezes zaczął się po pokoju przechadzać, ręce założywszy pod poły. W ścianie była szafeczka... odemknięto ja... stało w niéj trochę szkła i porcelany.
W stolikach pełno kalendarzy, na półkach znowu książki.
Przetrząśnięto tak oba pokoje, a prezes od niechcenia zajrzał pod poduszkę nawet — nie znalazło się już nic więcéj. Ponieważ p. major, który dwieście czerwonych złotych już był do kieszeni schował, był jedynym spadkobiercą, oddano mu do rozporządzenia ubogą prałata spuściznę — pięć tysięcy złotych na obligu i owe złoto a trochę ksiąg... całém były dziedzictwem.
— Ja się i tego nie spodziewałem — rzekł major....
Prezes stał milczący i pomięszany. Wypadało mu odejść — a obawiał się jeszcze.... Wieczór się robił, gdy w końcu pożegnał p. majora i z kwaśną miną, straciwszy cały dzień — powrócił zawiedziony....
Gorzéj jeszcze było z ks. Strużką, który wiedział z pewnością o depozycie, a doszukać się go nie mógł. Major oświadczał, że ruchomości, jako człowiek niemajętny sprzedać musi....
Gdy wszyscy wyszli, kanonik pozostał z nim sam. Jęknął biedny.
A! Boże mój, Boże! zawołał ręce łamiąc — gdy kto jak ja słyszał z tych poczciwych ust starca z trwogą śmierci wymówione słowa.... Bierz! bierz ten ciężar odemnie, aby mi brzemieniem nie leżał na duszy!! — a potém własny błąd chce naprawić i szuka, a szuka nadaremnie, chce się krwawemi płakać łzami....