Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Z życia awanturnika.djvu/132

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

go do kraju. — Można sobie wyobrazić, z jaką czułością witano go tutaj i jak jemu miło było znaleść się znowu w tych miejscach, gdzie spokojną i szczęśliwą młodość spędził.
Staruszek był miły, łagodny, serdeczny — którego nie kochać nikt nie mógł, kto się doń tylko zbliżył. — Wielkiéj prostoty mimo nauki wielkiéj, ks. Salviani dożył tego świętego spokoju dusz czystych — który jest jedyném szczęściem na ziemi i z sobą dla drugich szczęście przynosi.
Na pół po włosku, pół po polsku zrazu mówiąc, w kilkanaście dni tak sobie przypomniał mowę lat młodych, iż mu ona doskonale wystarczała...
Domy pobożne i nawet takie, co nie słynęły z nadzwyczajnéj gorliwości, wyrywały sobie ks, Salvianiego, który opowiadaniem o Włoszech wesołém, wspomnieniami dawnych czasów, serdeczną swą prostotą dziecięcą, każde towarzystwo ożywiał.
Gdzie się kolwiek biała jego piękna głowa pokazała, kupiono się gromadą, by słodki głos jego posłyszeć. W końcu, ponieważ prałat chciał wracać do Rzymu, gdzie dosyć wysokie przy dworze Ojca św. zajmował stanowisko — wszyscy dobrzy przyjaciele i znajomi, w chęci zatrzymania go trochę dłużéj i uczczenia zacnego starca, postanowili dać dla niego obiad składkowy.
Prezes był jakoś tak zajęty temi czasy, mając mnóstwo instytucji dobroczynnych i innych niebacznie przez zbytnią gorliwość przyjętych obowiązków — iż ks. Salvianiego prawie nie widział i nie był nawet prezentowanym, ale do obiadu wezwano go z konieczności, bo był jednym z tych, co uczty zdobią i bez których obecności ona się odbyć nie może. Zrazu się wymawiał pan prezes, — trudno, było zrozumieć dla czego, lecz gdy zaczęto nalegać przystał i obiecał na obiedzie się znajdować.
Musimy to sobie przyznać, iż między innymi narody odznaczamy się znakomitym darem urządzania takich biesiad uroczystych. Znamy miedzy sobą takie rodzime talenta — młodzież, co mało co za dom wyj-