Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Z życia awanturnika.djvu/123

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

żki do profesora — kołtun mi ostatni z głowy spadł, a jutro rano — do domu...
Uściskał potém Kudełkę. — Mój dobrodzieju, zrobiłeś mi łaskę wielką, niech ci Bóg za to zapłaci... Jutro rano drapię...
— O któréj? żebym pieniądze odniósł, bo ich przy sobie nie mam... rzekł profesor.
W istocie nie miał ich i w domu, ale tegoż dnia jeszcze chciał biedz pożyczać. —
— Nie wyjadę przed południem — odezwał się major...
— Zatem zgoda, o jedenastéj zapłacę...
Wniesiono kosze. Profesor sam chciał być przy pakowaniu, bo teraz gdy już cała szafa do niego należała, a i połowy jéj nie przejrzał, obawiał się, żeby mu co nie skradziono. Starannie więc liczył najlichsze nawet szpargały, które mogły téż mieć pewną wartość jako drukowane w tych miejscach, gdzie nie wiele co wyszło. —
Nazajutrz, gdy już książki zsypane leżały w pośrodku biblioteki — Kudełka pobiegł po pieniądze. Obawa stracenia nabytku zmusiła go pożyczyć je u doktorowéj. Dla tego gdy późniéj zażądała, aby na obiad przyszedł z Murmińskim, odmawiać jéj nie śmiał i nie mógł.
Z niezmierną chciwością rzucił się Kudełka do przeglądania tego stosu i oddzielania plewy — na nieszczęście, ciągle mu coś przerywało robotę, i gdy na ten obiad szli, jedna trzecia dopiéro część książek po prałacie była rozsegregowana. Jedna biblja Radziwiłłowska, która się na dobréj pułce znalazła, opłaciła we dwójnasób nabycie... Kudełka był szczęśliwy...
W takiém to usposobieniu błogiém znalazła go z rana doktorowa — lecz gdy po ucieczce z jéj domu Teodora, Kudełka za nim pogonił — obawa o uratowanego zatruła mu jego szczęście. Zapomniał już o wszystkich na świecie inkunabułach... prosto popędził do domu. W progu stała służąca. —
— Wrócił ten pan? spytał.
— Jaki pan?