Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Wizerunki książąt i królów polskich.djvu/355

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   349   —

go znali, że usta, które głosiły wymowne owo proroctwo, nie nawykły były do niczego oprócz swawolnych żarcików.
Płochy, lubiący dziecinne niemal zabawki, rozpustny nawet w latach dojrzałych, okrutnie jest odmalowany w listach Desnoyers’a. Jest to najdrastyczniejszy wizerunek, jaki nam po nim pozostał.
W październiku 1658 powiada o nim Francuz: „Trzeba, żebym wam coś powiedział o humorze króla polskiego. Zdaje mi się, żem to już dawniej uczynił. Nie zbywa mu na postawie, mógłby mówić, gdyby chciał, i przynajmniej powierzchownością nadrobić. A jednak, e da cosi poco, do niczego się przyłożyć nie może. Nigdy w życiu jednej całej książki nie przeczytał. Lubi siedzieć sam, z wyjątkiem poufałych, których do siebie przypuszcza, a ci wszyscy jemu są podobni usposobieniem, to jest ludzie bez zdolności.
„Nigdy może nikt nie był skłonniejszy alle donne jak on; ale to mu się na nic nie zdało — jego stanowisko łatwo mu je wszystkie pozyskuje, lecz nie ma człowieka, coby zmienniejszym był nad niego. Królowa inc o tem nie wie, bo jej nikt mówić nie chce, gdyż zazdrosną jest i niezręczną w tym względzie.
„Prawda, że ją to niewiele obchodzi: jej głównym celem jest ambicya, a ta w niej tłumi wszystko. Ona też wszystkiem rozrządza, i bez niej nie sądzą, ażeby długo królem pozostał. Ma przy sobie wielką liczbę karłów, psów, małych ptaszków i małp.
„Na jego pokojach o niczem mowy nie ma oprócz rozpusty; rozmowa to zwyczajna. W Wielki Piątek, jak w inne dni, prowadzi za sobą zawsze pięciu lub sześciu Jezuitów, chodzi często do spowiedzi, ale to się na nic nie zdało. Jezuici owi z sobą się nie mogą zgodzić, każdy z nich musi mieć osobne mieszkanie.
„Wozi z sobą wszędzie obraz N. Panny, który głoszą za cudowny, przed którym też, jeżeli kościoła nie ma w pobliżu, nabożeństwo się odprawia w przedpokoju; ale on nigdy się na niem nie pokazuje. Pierwsze wrażenie dla niego stanowi wszystko, choćby osoba, która je wywarła, okazała się później czem innem. Nie dba ani o straty, ani o zyski, byleby miał rozrywki, do których nawykł...“
Dwadzieścia lat ciężkiego panowania powagą odziać go nie zdołało.
Wyjechał dożywać lat na obcej ziemi, we Francyi, otrzymawszy od Rzeczypospolitej wyposażenie roczne, wynoszące półtorakroć stotysięcy złotych. Ludwik XIV opatrzył go dostatniemi prebendami. Opowiadano o nim, że raz jeszcze chciał się żenić, najprzód z siostrą Maryi Ludwiki