Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Wielki świat małego miasteczka 02.djvu/93

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
( 85 )

łowałem jej rękę z wdzięcznością i wyszedłem tąż samą fórtką, niemal równie uradowany, jak raz piérwszy.
Nie uważałem wcale na dészcz, który już kropić przestał, biegłem po bruku spuściwszy głowę i oczy, aż tu czuję w jednej chwili mocne zarazem w czoło, brzuch i piersi uderzenie. Cofnąłem się i ujrzałem Bombę, jedną ręką trzymającego się za czoło, drugą za nos i patrzącego na mnie zapalonymi oczyma. Łatwo się domyśleć, o czém tam zaczęliśmy mówić, mój przeciwnik zawołał: — Ach nos mój! ja zaś — ach moje czoło!