Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Wielki świat małego miasteczka 02.djvu/159

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
( 151 )

szył. Nastąpiło milczenie i przechadzki po pokoju, będące skutki niespokojności, wreście załamując ręce wykrzyknęła aptekarzowa.
— O Macieju! zgubiłeś mię! No proszę co za urwis — i cóż teraz zrobim Gabrusio?
— Pojedziem i bez kapelusza, ponuro odezwała się panienka.
— A broń Boże! lepiej nie być, znowuby całe miasto gadało, że córka doktora lepiej się od ciebie ubiera — Westchnęły tedy obie i napróżno oczekiwały do północy kapelusza, bo Maciej wziął pieniądze i konia i więcej nigdy nie wrócił z Międzyrzyca.