Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Warszawa w 1794 r.djvu/75

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   71   —

okropniejsze, odgróżki najdziksze, ryk tego morza ludzkiego najwięcéj przejmujący. — Mając znajomych wojskowych przy warcie i sam będąc w mundurze, wszedłem wewnątrz, aby się coś o tém dowiedzieć...
Tu nowy mi się widok przedstawił.
Znaczna ilość więźniów wojennych rosyjskich, podobno jenerał Miłasiewicz i inna starszyzna pobrana w nocy 18 kwietnia, znajdowała się tu także zamkniętą. Można sobie wystawić przestrach tych ludzi słuchających zdala wrzasków zdziczałego ludu. Blade twarze wyglądały przez okna.
W chwili gdy na ulicy najzapamiętaléj wykrzykiwano, ujrzałem kilku mieszczan i wojskowych, podstępujących pod okna więźniów rosyjskich, z którymi obchodzono się z największą ludzkością, można powiedzieć, z wyrachowaną grzecznością i wyrozumieniem dla ich nieszczęśliwego stanu.
— Panowie, zawołał do okien mieszczanin w imieniu tych, którzy mu towarzyszyli, przychodzimy tu umyślnie, abyśmy was uspokoili. To, co słyszycie, ta wrzawa i ta wściekłość nic się was nie tyczy. Marny naszą domową sprawę ze zdrajcami ojczyzny do ukończenia. Biliśmy się z wami na placu, dobijając się należnéj nam swobody; wyście żołnierski spełnili obowiązek, szanujemy was i nie dopuścim, aby któremu włos spadł z głowy. Całość wasza jest honorem naszym. Jesteście bezbronni. Nie mamy do was nic — nie lękajcie się i nie trwożcie.
Rosyanie powychylali się z okien słuchając, kilku podało nam ręce — scena była rozrzewniająca. Jeden z nich odezwał się, że ufają honorowi Polaków. Odpowiedziano mu okrzykiem... i tak się skończył epizod téj nocy dla mnie pamiętnéj.
Pobiegłem do moich starych, aby i ich uspokoić nieco, bom czuł, że i oni strwożeni być musieli. Zastałem oprócz szambusia niejakiego Drogomirskiego, człowieka, którego zajęcia, ani stanu, ani przekonań nigdy dopytać nie mógłem. Kręcił się ciągle, bywał wszędzie, mówił wiele, dopytywał jeszcze więcéj. Miałem go za wielce podejrzanego, bo się pokazywał i znikał. Umiał kilka języków, wiedział o wszystkiém