Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Warszawa w 1794 r.djvu/61

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   57   —

Nie mógłem jeszcze podnieść się z łóżka i wynijść, chociaż najgoręcéj pragnąłem zobaczyć miasto „wolne“, jak je w odezwie swéj nazwał Zakrzewski... miasto dla nas nowe, bośmy go nie znali my młodzi tak swobodném, jak teraz było. W pierwszych chwilach rozgorączkowany więcéj miałem sił, teraz mnie one opuściły. Przywołany doktor nakazał spoczynek, a rękę téż źle na razie opatrzoną i obandażowaną należało jeszcze raz krajać i zszywać, co mnie zmęczyło i osłabiło... Z pomocą Filipa raz na dzień miałem pozwolenie powoli znijść do Mańkiewicza i tam parę godzin posiedzieć.
Tu teraz przy najpatryotyczniejszém usposobieniu wszystkie plotki z całego miasta się zbiegały. — Szambuś, który na strychu w jednym z domow przy ulicy Długiéj, koło komina się tuląc, rewolucyą szczęśliwie przesiedział, — powrócił do dawnych obowiązków, skromniéj tylko ubrany, gdyż cała jego garderoba, rzeczy i — jak mówił — precyoza padły ofiarą nienasyconéj chciwości nieprzyjaciela. Okazało się późniéj z jego własnych wyznań, iż drogocenne owe klejnoty szambelana składały się z piętnastu łokci galona złotego, który miał kiedyś przedryzlować, ze srebrnéj tabakierki i sprzążek od trzewików wysadzanych czeskiemi kamieniami.
Ale — co dlań daleko było dotkliwszém, stracił nieborak suknie i peruki, tak że mu jedna tylko i to najstarsza, którą na głowie miał, ocalała. Bolał téż bardzo nad stratą pończoch jedwabnych, acz wychodzonych u dołu ale w górze prezentujących się bardzo świeżo.
Szambuś już znowu wiedział wszystko... ściskał się z Wysogotą Zakrzewskim, odwiedzał Mokronoskiego, miał szczęście rozmawiać z bohaterem Kilińskim, z d’Aloëm i Wulfersem... On pierwszy doniósł nam, że Kossakowskiego, Ożarowskiego, Ankwicza, Tomatysa, Boskampa i wielu innych aresztowano i osadzono w arsenale i na ratuszu...
W zamku popłoch być miał niesłychany, bo kilku z nich z pod boku królowi wzięto... Poniatowski zaklinał się, że już trzymał z narodem... patryotyzm