Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Warszawa w 1794 r.djvu/33

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   29   —

Żartobliwy był i kobieciarz wielki pan majster.
— Na waszém miejscu — w waszym wieku, dali pan, miałbym sobie za szczęście parę razy na dzień takiéj ślicznéj pannie spojrzeć w oczy... choć bez dalszych konsekwencyi! A muszę wam dodać, że jak piękna jest, tak mężna i stateczna, prawie powiem, heroina.... To prawda, że nieboszczyk Wawerski Serafin od Moskali zginął... zarąbali go... najniewinniéj... ale téż córka... to Polka, panie, jakiéj drugiéj poszukać. Już za to nie ręczę, żeby karabina nie wzięła. Ona tu tak czynna prawie jak ja, a umie doskonale dać sobie rady... i wśrubuje się wszędzie.
Słowa te Kilińskiego, przy pożegnaniu wyrzeczone mocno mnie zadziwiły i obudziły ciekawość. Napatrzyłem się choć młody, że w wyższém towarzystwie kobiety nasze w intrygach politycznych czynne były bardzo i wielce się roznamiętniały — ale w téj klasie, do któréj należała Juta, nie przypuszczałem ani uczucia patryotycznego ani możności posługiwania sprawie kraju.
Pomimo żem sobie jak najuroczyściéj przyrzekł ani pomyśleć o pięknéj dziewczynie, ani na nią spojrzeć, obrazu jéj pozbyć się nie mogłem noc całą.... Stała mi przed oczyma z tą surową twarzą, z oczyma zaognionemi jakby gniewna i natchniona i straszna, a mimo to pociągająca pięknością dziwną, któréj zrozumieć nie mogłem. Nic w niéj nie było niewieściego, wdzięcznego, — nic łagodnego — jednak urok miała tém osobliwszy dla mnie, że jéj go ani otoczenie, ani strój, ani mowa, — nadać nie mogły. Córka rymarza, ubrana skromnie, bez starania i elegancyi, z twarzyczką, jakich się tysiące spotyka — pogardliwie odpychałem wrażenie, jakie uczyniła na mnie, a pozbyć się go nie umiałem.... Naturalnie o téj całéj przygodzie nikt w domu odemnie nic się nie dowiedział, unikałem rozmowy z Mańkiewiczem, gdyż coraz bardziéj się trwożył. Nie wiedział on, co się działo w mieście, ale musiał się przygotować, domyślać.
Miesiąc kwiecień zaczął się dla nas wzrastającą codzień gorączką.
Postać Warszawy zmieniała się codzień, ślepyby