Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Warszawa w 1794 r.djvu/160

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   156   —

rzeczony, chcąc ją jakimkolwiek sposobem odwieść ztąd i uprosić, aby chora spoczęła w domu.
Odprawiła go łagodnie ale stanowczo, zapowiadając mu, że obowiązek spełnia. Miało to ten skutek, że Michał téż poszedł do sypania okopów.
Z każdym dniem robota dla chłodu i pory brzydkiéj stawała się trudniejszą. Na prędce, słabo i niedostatecznie oszańcawano Saską kępę i kawał Pragi. Wiele można było zapewne rachować na rozpaczliwą obronę żołnierza i mieszkańców, lecz każdy inżynier łatwo mógł osądzić, iż to, cośmy do końca października przez tych parę niedziel zrobić mogli, było nic nie znaczącém i dla nieprzyjaciela, któregośmy mieli przeciwko sobie, igraszką.
Widzieli to wszyscy — rozumiał to pewnie Zajączek i Jasiński i inni; nikt nie mówił słowa, bo nie było w naszéj mocy uczynić inaczéj.
Spełniliśmy obowiązek... — Bóg miał dokonać reszty...
Warszawa wystawiała obraz smutku i trwogi zwiększającéj się z dniem każdym.
Wysiłki tych, którzy w pomoc jeszcze chcieli wezwać teroryzm, już były zapóźne... paraliżowała je większość ludzi przeciwna daremnemu rzucaniu się do gwałtów, któreby powieść się nie mogły.
W miarę, jak partya patryotyczna traciła siły a rewolucyjna przekonywała, iż nie znajdzie poparcia, na zamku wracało wyraźniéj coraz życie, nadzieja, czynność.... Król z ostrożnością ale się zaczynał odzywać i poruszać.... Rodzina jego nie taiła się z tém już przed zaufanymi, że przebywszy dni trwogi spodziewała znaleźć opiekę u dawniéj znajomych i przyjaznych Moskali. Karety zajeżdżały na zamek, ludniéj zrobiło się tu znowu....
W dali za Pragą dymiły zgliszcza kilku wiosek spalonych, po ulicach ciągnęły wozy ciężkie, wojsko przesuwało się ku Pradze, budowano drugi most na Wiśle....
Na wybrzeżach ruch był wielki, ale ruch z musu nakazany, nie chętny, niemy. Postacie jakieś nieznane snuły się wśród tłumów i czyniły wrażenie obcych,