Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Warszawa w 1794 r.djvu/11

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   7   —

ślenia... Lubił dosyć czytywać, szczególniéj rzeczy historyczne, ale czytał powoli — z uwagą, długo i, gdy mu się książka z pierwszych kart nie podobała, wolał już nic nie mieć do czytania jak się do niéj przymuszać...
Zresztą żadnych szczególnych namiętności i nałogów nie miał — polował czasem, ale się nie zapalał do łowów, grywał nie tęskniąc za grą, jeździł konno nie pasyonując się do koni. Człowiek był widocznie zobojętniały i wyżyty, choć to mu serca nie odjęło do ludzi i miłości ku nim.
Przywiązywał się do niego każdy, co dłużéj z nim pobył. On ze swéj strony nie narzucał się nikomu, nie łatwy był do spoufalenia, chłodny na pozór, ale gdy raz do kogo przystał, choć słowami mu nie okazywał przyjaźni, czuć było, iż jéj serce miał pełne.
W Wierzbowni nauczyli się już stósować tak do jego obyczajów, że mu jak największą zostawiano swobodę. Kapitan przychodził, gdy chciał, odchodził, gdy mu się podobało, wyjeżdżał, wracał a czasem tygodniami całemi, choć był w domu, nie pokazywał się we dworze. Miał w ciągu roku kilka takich napadów jakiéjś melancholii, w ciągu któréj od ludzi uciekał...
W poufałém zupełnie gronie i gdy go nie wyciągano na słowo, bo to był najgorszy sposób dopytania u niego czegokolwiek, gdy sam się powoli rozgadał, opowiadał w sposób bardzo miły przygody ze swojego życia i służby. Znał ludzi bardzo wielu, w przyjaźni był z najznakomitszymi i ze stósunków z nimi pozostały wspomnienia daleko żywsze niż innym. Chwytał znać stronę życia i fizyognomii prawdziwszą i głębiej umiał wniknąć w charaktery. Ale te zwierzenia się jego półgłosem były rzadkie, ostrożne, bojaźliwe i lada najdrobniejsza przeszkoda, dysharmonijna nuta, niezręcznie wtrącone słowo... usta mu zamykało.
To téż gdy kapitan mówić zaczął, milczało wszystko... bano się odetchnąć i słudzy nauczyli się chodzić na palcach.
Zamieszkawszy w Wierzbowni, przywiązał się tu i do starszych i do dzieci. Szczególniéj téż je lubił... i nas, cośmy naówczas dorastali.