Strona:Józef Ignacy Kraszewski - W starym piecu.djvu/73

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i wie co one myślą! Musiałeś słyszeć że miała partyę świetną, bo się o nią hrabia Włodzimierz starał. Byłby się ożenił, ale familia nie chciała ani słyszeć o tem. Poufnie ci to zwierzę, umarł teraz ojciec hrabiego, a że widać w nim stara miłość nie wygasła, parę dni temu stawił się już swobodny, prosząc o rękę.
Komornik słuchał ciekawie i nieco zdziwiony.
— Słowo honoru daję, tak było — mówił dalej Hortyński. Cóż ty myślisz zrobiła ona? hę?
— Albo ja wiem?
— No, przyjęła go grzecznie, zimno i powiedziała że miała się czas rozmyśleć, małżeństwo byłoby niestowne i przyszłość niepewna, familia zawsze by ją uważała za intruza. I odmówiła!
Pasye mnie ostatnie porwały — kończył brat, gdy się o tem dowiedziałem, odmówić taką partyę! Otóż masz kobiecą fantazyę! Któż teraz odgadnie na kogo będzie patrzała i kto jej do smaku?...
Heroiczny postępek panny Hortyńskiej zdumiał również komornika jak brata, podniósł wysoko pannę w jego oczach lecz nie dodał mu nadziei. Poszedł na wista, wzdychając że u pani Brombergowej być nie może. Przyjęła go heroina jak zawsze twarzą wesołą, trochę szyderską ale życzliwą.
Nim do wista usiedli, Pampowski czuł się, jako kawaler, w obowiązku zabawić piękną pannę; obserwował ją bacznie, lecz świeżo dopełnionej ofiary ręki człowieka, którego wedle wszelkiego prawdopodobieństwa kochać musiała, nie było śladu w twarzy i rozmowie. Humor miała zwykły i najmniejszego cienia tęsknoty, żalu i smutku.
Charakter ten dumny komornikowi jeszcze ją sympatyczniejszą uczynił.
Po Maniusi wszystkie panie teraz wyglądały mu tak pańsko, tak arystokratycznie.
Zasiadłszy do wista miał komornik projekcik, gdyby się trzy robry skończyły przed jedenastą dorożkę wziąć i zajechać do Brombergowej, która z teatru