Strona:Józef Ignacy Kraszewski - W starym piecu.djvu/32

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ła mu, że wcale nie miała ochoty męża szukać, bo najlepszy mąż był tyran w jej przekonaniu, a ona kochała swobodę.
Dawało to do myślenia. Komornikowi wypadało tego dnia odwiedzić pannę Elizę dla zbadania lepszego jej skłonności, miał iść, i — tak się uczuł jakoś zmęczonym, że zamiast pełnić obowiązek, na kanapie się zdrzemnął.
Gdy człowiek bywa zburzony zbyt silnem wrażeniem, sen staje się lekarstwem skutecznem, ciąg uczuć przerywając i nie dając im rosnąć dokuczliwie. Pampowski wstał też orzeźwiony nim, choć z innych hygienicznych względów zakazywał sobie snów poobiednich, jako ociężających, dających usposobienie do apopleksyi i starość sprowadzających.
Głowę potem miał ciężką i czegoś był z siebie nie rad. To go zmusiło pójść do Loursa na bilard i orzeźwienie się towarzystwem. Lekarstwo było bardzo skuteczne; zapomniał o wdowie i napił się ponczyku, począł znów wzdychać do różowej Elizy z białemi ząbkami i dał sobie słowo być u niej nazajutrz.
Pampowski był wogóle słownym nawet względem samego siebie. W godzinie właściwej, wyświeżony, w lakierkach, które go cisnęły tem bardziej, że olbrzymiemi nagniotkami nogi jego się odznaczały, co im nadawało formę wcale nie estetyczną, znalazł się w progu panny Elizy. Nim wszedł, zauważył że panna siedziała w oknie z młodzieńcem, pochylona ku niemu i — zdawało mu się, byłby przysiągł, że się trzymali za ręce. Jak tylko drzwi skrzypnęły, kawaler odskoczył na środek pokoju, a panna zarumieniona patrzała najniezgrabniej za okno!!
Ukazanie się komornika było jakieś niewczesne i zaledwie ojciec panny wszedł do pokoju, najserdeczniej witając gościa, kawaler się ulotnił a panna zniknęła.
Pampowski w podobnych razach, gdyż mu się niespodzianki takie w życiu trafiały, umiał się znaleźć jak niemożna lepiej. Najprzód z zasady miłość szano-