Strona:Józef Ignacy Kraszewski - W pocie czoła.djvu/82

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rzéj jeszcze wyszliśmy niż z nieboszczką, bo niczego nie pilnowała, a męża uczyniła niewolnikiem.
W parę miesięcy zauważyłem że Podstolic zaczął być u niéj w wielkich łaskach i sam téż jéj nadskakiwał. Znalazłem się w trudném położeniu, bo perswazje Fabusiowi nie skutkowały, i nie wiem cobym był począł, gdyby śmierć Podstolinéj nie zmusiła syna jechać do domu. Miał powrócić wprędce, ale się stało inaczéj. Podstoli który za życia żony rzadko kiedy do niéj przemówił, po zgonie jéj tak się uczuł osieroconym, że zachorował ciężko. Słabość niebezpieczna przeciągnęła się, a że na doktorów żałował i cyrulika wziął z miasteczka, który mu ciągle krew puszczał — w końcu i on za żoną pójść musiał.
Fabuś zostawszy sam, pod opieką stryja, który o kilkadziesiąt mil mieszkając zajmować się nim bardzo nie mógł, począł od tego, iż oświadczył że do szkół nie powróci. Jakim sposobem małoletniemu dozwolono zrobić co chciał, nie wiem, dość że Podstolic już o szkole nie myślał.
Lecz pozostawszy panem swéj woli, piérwszą rzecz uczynił, iż do mnie posłańca z listem wyprawił zaklinając abym do niego przybył. Wiedział iż Karpowicz nie zgodzi się na to, osobno więc ujął go datkiem i obietnicami, aby mnie koniecznie do wyjazdu nakłonił.