Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Ulana.djvu/82

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

łości; lecz wdzięk wejrzenia, uśmiechu Ulany, żywe jéj pojęcie, miłość codzień wzrastająca, tłumaczyły ich położenie.
Wieśniak téż przy swém nieuctwie, przy swojém zaniedbaniu, więcéj ma poezyi w duszy, niż inne niższe społeczeństwa klassy, a od wieśniaka poetyczniejszą jest jeszcze wieśniaczka. Ich życie z naturą i cierpienie usposabia, kołysze do snów i marzeń, a świeży umysł chwyta chciwie napój z krynicy żywota; zepsucie nawet nosi często barwę ponętną jakiegoś piękna, którego mieszczanin ani pragnie, ani pojmuje.
Tadeusz chętnie przy niéj zapomniał wszystkich dawnych poezyj i marzeń swéj duszy, wszystkich innego świata przyjemności, wszystkiego co się w jego teraźniejszą nie mieściło sferę; żył tylko tą osobliwszą sielanką, w ciągłém odurzeniu, nieustanném pijaństwie bez wytrzeźwienia. Rozum coraz się rzadziéj z szyderstwy odzywał: podbity padł i milczał.
Tak płynęły dni, nocy, wieczory, tygodnie, i już wieść o tém coraz się stawała na