Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Ulana.djvu/75

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i grzechu. Wstrzymywać siebie i cofać się już nie chciał; a kiedy sobie mówił, że taka miłość dla takiéj kobiéty była szaleństwem niepojętém, że ona jéj uczuć nie potrafi, ani ocenić co on dla niéj zrobi i uczuje: namiętność niepokonana uznając się szaloną, szła daléj, a szła cale odmienną drogą, nie tą, jakąby inna wyznaczyła dla pana, który polubił wieśniaczkę.
Nareszcie obejrzeli się, postrzegli wszyscy. Tadeusz zmienił sposób życia, obyczaje; widziano go rozmawiającego z Ulaną, często przechodzącego przez wieś. Piérwszy stary ojciec Ulany kiwnął głową podpatrzywszy raz, jak pan za nią wiódł wzrokiem upartym.
Stary Lewko poszedł do chaty i usiadł zamyślony, zmarszczony nad stołem. Ubodło go to odkrycie, ale nie śmiał nic mówić nikomu. Przyszedł mu na myśl nagły wybór Honczara w podróż; ztąd powstały domysły, a z domysłów smutna rozwaga, co z tą biédą począć.
Chłop poleski, mimo codziennych przykładów niewiary żon i córek wstydu, drażliwy jest na to; nie mogąc mścić się na panu, będzie się mścił na żonie, a bieda nawet i panu, jeśli go