Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Ulana.djvu/34

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

A człowiek opuszcza głowę, zamyka oczy, dogadza namiętności i nie otwiera powiek, aż zbudzony szatańskim śmiechem tryumfującego rozumu. Rozumto, czy jak chcesz go nazwiesz, nieznośny, uparty, nieubłagany. Głos jego nieustannie obija ci się o uszy i nie daje spokoju; zagłuszyć go niepodobna: on z tobą wszędzie, jak twoje sumienie, on jest częścią ciebie, ale częścią oderwaną, niezależną, co plwa ci w oczy, tarzając się z tobą w błocie, a nie zwala się; co szydzi z twoich rozkoszy, wyśmiewa płoche zamiary, zuchwałe plany wskazuje rozbite na ziemi.
Któż z was nie zna tego towarzysza nieodstępnego, tego węża, co opasawszy ciebie, ssie z twéj piersi spokojność, i czarną przyszłością jeszcze nim przyszła straszy, ściérając z brzegów osłodzonéj czary życia odrobinę miodu, co przepaści goryczy nagradza??? Któż z was nie zna tego nieznośnego natręta, przed którym nawet w głębinach własnego serca skryć się nie można? Nie uciec od niego, nie przypochlebić mu się; a nieznośny przekora im bardziéj-