Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Ulana.djvu/31

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ją. Jakżeby z nią ktoś mógł być szczęśliwym! Bo te oczy nie kłamią, jest w niéj dusza, ale ta dusza spi i spać będzie całe życie. O! byłby z nią szczęśliwy, powtórzył. I nie jeden! dodał zaraz z szyderskim uśmiechem. Nie jeden: dwóch razem, może pięciu, dziesięciu z kolei!
Te ostatnie słowa tak dziwaczne, przywołały na usta jego wspomnienia dawnéj miłości, w któréj dziejach nie on sam, nie on jeden był tylko — podobno aż dwóch naraz szczęśliwych! Wspomnienie jeszcze go gryzło.
Tadeusz spuścił głowę smutnie i poszedł w las z myślami.