Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Ulana.djvu/12

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

okienko. Nad okopconym dachem wysokim, wznosi się dymnik drewniany, czarny od dymu, w kształcie trąby lub czworogrannego słupa. W zimie, a często i innych por roku, niedość dymnika na wypuszczenie dymu zebranego pod dachem chaty: ciśnie się on wszystkiemi szczelinami, oknami, drzwiami, ścianami i dachem tak, że się zdaje, jakby chata wewnątrz płonęła i za chwilę płomień się miał ukazać. W takiéjto atmosferze smolnych, gęstych, sosnowych drew wyziewów, pary i swądu, całe swe życie przepędza Poleszuk.
Środek chaty, tego samego ubóstwa czy niedbalstwa dowodzi: sień błotnista zwyczajnie, po któréj świnie się przechadzają, zarzucona grabiami, przygotowaném na zimę łuczywem, drwami olchowemi, drabinami i ułamkami soch i bron popsutych; z niéj wejście do jedynéj izby z piecem i ławami naokoło, ciemnéj, małéj, dymnéj, bez podłogi. W środku stół jeden, dzieża, matka chlebodajna; w rogu izby na ławie pod świętym obrazkiem, czasem jeszcze kołyska dziécięcia i krosna tkackie. Nic zbytkowego, nic nad najpiérwsze potrzeby życia, ża-