Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Stańczykowa kronika od roku 1503 do 1508.djvu/59

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

moja dziwną się zdała, przy kirach pogrzebowych. Także też przebrałem się jako i drudzy, a czekał co z nami będzie. Dano też znać o Zygmuncie, który w dwunastu milach od Wilna dowiedział się o Aleksandrowej śmierci i bieżał do Wilna. Wszyscy panowie ile ich tam było, pospieszyli z poczty przeciw niemu, bo się była pogłoska rozeszła, że i Gliński przeciw Zygmuntowi ciągnął w siedemset koni. Drugich też trwożyło to, że kniaź takiego ludu nabrał z sobą, bo wiedzieli, że Zygmunt niema jeno najwięcej dwuset jezdnych, a gdyby przyszła fantazja toby go był zabrał ze wszystkiem i uczynił co chciał. Nuż tedy wszyscy na koń, i ja z niemi wmięszawszy się do pocztu pana Kiszki, który mnie dość lubił i pojechać z sobą dozwolił. Jechaliśmy nocą i dniem przeciwko Zygmuntowi, którego przydybaliśmy w lasach, gdzie już i Gliński prawie oto dojeżdżał. Byliśmy przeto świadkami spotkania, a zaiste poczet marszałkowski świetniejszy i liczniejszy był od przyszłego króla. Czy to jednak Gliński strachał się przybywających panów senatorów, czy mu jeszcze pora nie była przyszła, ale nic nie począł. Owszem ujrzawszy z daleka na drodze Zygmunta zsiadł wcześnie z konia, zdjął czapkę, pieszo podszedł ku niemu i całując podaną rękę, gdy się książe zatrzymał, począł powitanie. Długie ono było, bo się kniaź Michał z podejrzeń wrzuconych o Wielke Księstwo oczyszczał, na nieprzyjaciół swych bił, świeże zwycięztwo wystawiał i wierność swą a posługi ofiarował. Zygmunt też jako był pan baczny i rozumny, tak z wielkiem na pozór sercem go obłapiwszy, dziękował a łaskę wielką obiecał. Przystąpili za się i inni panowie senatorowie, wielkim książęciem Zygmunta witając, których wszystkich nie mniej wdzięcznie przyjmował. Potem już razem wszyscy jechaliśmy dość milczący. Książe rozpytywał się o Tatarach, o śmierci miłego brata i innych sprawach, i tak przybieżeliśmy do Wilna.
Tu ledwieśmy przybyli, król zsiadłszy z konia w podworcu zamkowym, poszedł naprzód do ciała braterskiego, kędy się modlił i płakał. A tu też zastąpiła