Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Serce i ręka.djvu/73

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— O tém nikt nie wie w świecie, a mnie odkrył tę wiadomość wypadek.
— Kłamiesz pan!... przerwała Olimpia: troskliwa, dobra, ostrożna matka moja przez miłość dla mnie i dla zięcia przyszłego musiała mu to wyznać... nie prawdaź?
Zygmunt milczał.
— A więc, gorączkowo poczęła Olimpia: ze świadomością sytuacyi przystępowałeś pan do tego związku?... namyśliłeś się dobrze?... wiesz kogo bierzesz? Mnie się wszakże zdaje, że się łudzisz, biorąc mnie za pospolitą istotę, która ci będzie wdzięczna i okupi błąd poddaniem się! To fałszywa rachuba. Kobieta w położeniu mojém, z mojém sercem, z uczuciem, z dumą, nie może być żoną drugiego, tylko — z nazwiska.
— Będziesz pani swéj woli panią... ale przyszłość...
— Rachujesz pan na swe powaby, na słabość niewieścią, na seduktorstwo!
Ruszyła ramionami i usta jéj zadrgały.
— Ale pan mi jesteś wstrętny; nie mam dla niego nawet... szacunku.
— Starać się go będę pozyskać.
— Znowu ładny frazes; vous en avez pleines les poches, mówiła Olimpia. Muszę jeszcze dodać i to, że prawdopodobnie kochanek mój żyć musi... Matka nie dała się nam otruć obojgu razem, a ja przy rozstaniu wymogłam, że sobie życia nie odbierze. Schwytano nas z pomocą policyi saskiéj w parę tygodni... Biedny mój anioł, poszedł pewnie dźwigać kajdany, gdy ja w złotych bransoletach musiałam grać rolę dziewicy dla ocalenia honoru domu!... Po dwóch latach podróży wróciłam do kraju jako panna na wy-