Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Serce i ręka.djvu/25

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

W pół godziny potém grał na fortepianie... Został do obiadu... Zasłyszałem, że pani zrobiła umowę roczną o lekcye dla panny Olimpii. Bardzo mi to nie w smak poszło, sam nie wiedziałem dla czego, jakbym nieszczęście przeczuwał... Zaczęły się lekcye z panienką przy guwernantce, a często i przy matce, natychmiast; a że pani nasza też grywała, zastrzegła sobie, żeby godzinę ku wieczorowi na cztery ręce z nią grać przychodził... Mnie po kilku tygodniach znowu się serce ściskało, bo spostrzegłem, że nasza pani była zakochaną w Czechu. W tym wieku, mój dobrodzieju, gdy taki szust kobietę opanuje, zguba ostatnia... Szczęściem piękny chłopiec nie chciał się tego ani domyślać, ani wiedzieć. Przyjmował prezenta, przychodził na obiady, grywał, rozmawiał, uczył się po polsku, ale najpilniéj go szpiegując, nie dostrzegłem najmniejszéj oznaki bałamuctwa... choć, Boże odpuść! jejmość nasza gotowa była grać rolę Putyfarowéj, a była jeszcze wcale piękną... bo i dziś zostały tego ślady. Guwernantka zaczęła zawadzać w domu, i odprawiono ją. Panna Olimpia miała szesnasty rok... Matka sama ofiarowała się siedzieć przy lekcyach. Bratanek prawie z domu nie wychodził, ale nic złego nie spostrzegł i zachowywał się jak był powinien... W wielkich łaskach u wszystkich nie popsuł się... Bezpieczniejszy już, niewiele potém zwracałem na niego uwagi. Cały rok trwały te lekcye z panną Olimpią i grywanie na cztery ręce. Niedosyć było roku, został na drugi... Panienka nam dorosła i już powoli pokazywać się w świecie zaczęła... Matka coraz więcéj ulegała jéj i obawiała się. Charakter był gwałtowny, niepohamowany, ognisty... Wszystko musiało się przed nią uginać. Uderzyło mnie to w drugim roku, że z Bratan-