Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sekret pana Czuryły.djvu/67

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jest u mnie, nigdy mu się jeszcze nic podobnego nie wyrwało. Biedaczysko — żal mi go, bo się będzie gryźć, a no, może jak się wyszumi lub prześpi — to ta aprehensya mu przejdzie. Mów-że mój dobrodzieju dalej — bo to extra-ciekawa historya heroiny, jakich nam nie daj Boże!
— Słowem — ciągnął dalej Ruszko — słowem, że po tej owej głośnej awanturze z dworzaninem, i po owym strzale — bo i Czuryło słyszał, że był strzał pannę porwawszy ojciec — znać było — periculum in mora, do Warszawy ją zawiózł i niewiem jak zmusił wyjść za.... książecia też, który już poprzednio dwie żony miał, lat przeszło czterdzieści i niegodziwą reputacyę. A no — szło o to, aby pannę oczepić, a w intercyzie zawczasu stypulowano co na przypadek rozwodu otrzymać miała. W pół roku już się rozchodzili — patrzeć na siebie nie mogąc. Książe sam o młodziuchnej żonie opowiadał monstrualne historye.
Tandem takie było małżeństwo pierwsze. Na wielkim świecie stołecznym, księżna wszystkim głowy swoją śmiałością, pięknością i dowcipem ostrym pozawracała. Kilka miesięcy szalał król.... z kolei kochał się kto żył. Piękna pani się śmiała, jeździła konno, powoziła się sama karyklem szalonemi końmi, dawała wieczory lukullusowskie. Zakochał się naostatku drugi książe młody, charakteru zupełnie podobnego do niej i, zdaje się że ona też musiała go sobie podobać. Matka młodzieniaszka za nic w świecie nie chciała na to małżeństwo pozwolić — zaklęła się, że od ołtarza syna odprowadzi, że zrobi awanturę.
Zdaje się, że pięknej pani Izydorze, właśnie może ta niechęć matki podbiła bębenka: wykradła męża,