Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sekret pana Czuryły.djvu/144

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nawet gdybym umarł, nie będziesz w kłopocie — da się na to rady. Warunek tylko jeden — o mnie nikomu ani słowa — ja muszę pozostać niewidzialnym. Bez tego nic.
Krótko się porozumieli dnia tego. Strukczaszyc wódki się napił, chlebem z solą zakąsił, i z powrotem odjechał.
Przez parę dni w Borkach na wiadomość oczekiwano; nie było żadnej. Już p. Adryan myślał, że się to wszystko rozchwieje — gdy list przywieziono od Podkomorzego, zapraszający go na obiad na jutro.
W dworku Woroszyły wyjazd na obiad, do Kurzeliszek nawet, był — wypadkiem. Żona musiała pomyśleć o przystrojeniu męża, który w domu poprostu się nosił. Prasowano więc bieliznę, dobyto suknie z kufra, rękawiczki musiały być uprane, tysiąc drobnych rzeczy. Na pokrycie kałamażki czemś lepszem niż zwykły kilimek podarty, zdjęto kobierczyk z łóżka. Uprząż trzeba było wysmarować, aby się niezbyt zużytą wydawała. Cały dzień trwały przygotowania. Odjeżdżającego krzyżem świętym przeżegnała Misia; na płacz się jej zbierało.
— Otóż się już zaczyna! — szeptała do siebie.
O kilka staj od Kurzeliszek na gościńcu spotkał p. Adryan Czuryłe, i zsiadł do niego z bryczki.
— Podkomorzy waćpanu zaproponuje — rzekł — proszę-ż o mnie jak najmniej lub nic nie mówić. Da ci list polecający, albo i p. Szczepana z wami wyprawi. Co się tyczy pieniędzy, bądź spokojny — dam ile będzie potrzeba. Tylko śmiało.
Nim do dworu doszli, Czuryło bokiem zwrócił się do oficyny, a Adryan zajechał sam przed ganek. Tu stał Jarmużka — znać mu kazano czatować — i poprowadził do starego pana.