Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sceny sejmowe.djvu/66

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

pasyjka łączyła — wszyscy oni zapamiętałymi byli graczami.
Biskup swoje, kapitulne i komisyi edukacyjnéj pieniądze nieraz przegrywał... Wieczór kosztował go czasem kilka tysięcy dukatów... Zapominał przy kartach o modlitwie, o jadle, napoju, o poszanowaniu imienia, z którego aż do zbytku był dumnym.
Kniaziowie Massalscy według niego... byli bodaj najbliższymi pretendentami do tronu rosyjskiego... Zdawało mu się, że cesarzowa co najmniéj była dlań akąś kuzynką... Ale gdy grał... i gdy się do gry zapalił, i woźnicyby od stolika zielonego nie odepchnął. W twarzy i postawie biskupa malowała się ta duma i namiętność. Cerę miał zgniłego jabłka, rysy nieprzyjemne, wejrzenie rozumne, nauki wiele — ambicyi i zarozumienia jeszcze więcéj. Ośmnastego wieku wpływ czynił go obojętnym na tę suknią duchowną, którą nosił... Kapłanem się nie czuł... Był to magnat w fioletach... A ponieważ liczył się za szefa pułku imienia Massalskich, u laski biskupiéj nosił feldcech złoty jeneralski. Wielki znawca i miłośnik sztuki.... niegdyś wielbiciel płci pięknéj, dziś był zgrzybiałym przed czasem i nieznośnym, chorowitym szczątkiem człowieka.
Miał tysiące powodów do zgryzoty: długi swe, niepowodzenie w grze, opór kapituły, na ostatek sprawę synowicy swéj, którą wydał za księcia de Ligne, a ten trzpiot właśnie się z nią rozwodził, dowodząc publicznie, iż był — nieszczęśliwym w małżeństwie do takiego stopnia... że z jéjmością żyć nie mógł.
Gdy Bieliński, wiodąc z sobą księdza biskupa, któremu drogę wskazywał, zjawił się przed kamienicą, którą w mieście zajmował, a z nim Ankwicz i Miączyński... Boskamp pił — gospodarza w progu ich przywitał.
Wszyscy byli znużeni i milczący... Biskup rzucił się na fotel, podparł na ręku i niemal drzemiącym się zdawał... Bieliński krzątał się udając gospodarza, Miączyński poszukał kanapy i na niéj spoczął, Ankwicz jeden po kilkogodzinnym krzyku w izbie i krzątaniu się miał siłę się przechadzać.