Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sceny sejmowe.djvu/140

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Dnia 27 sierpnia miano dokończyć czytanie protokułów z konferencyi z Buchholzem. — Umysły od wczoraj mocno były rozkołysane, opozycya milczała... ale na twarzach jéj znać było najmocniejsze postanowienie oporu ostatecznego.
Przed posiedzeniem galerye oczyszczono z obcych. Król blady siedział na swym tronie, mając przed sobą stół zarzucony papierami. Naprzeciw niego w znaczném oddaleniu marszałkowie, sekretarze i sejmowa kancelarya zajmowała stoliki. Ławy posłów były pełne, twarze posępne. Dawano sobie znaki zdaleka.
Cierpliwie dosłuchano czytania protokułów, gdy Podhorski, któremu kawał papieru wyglądał z za sukni, dosyć po cichu i nie śmiało odezwał się:
— Panie marszałku, proszę o głos.
— Poseł wołyński ma głos! odezwał się żywo, starając uprzedzić opozycyą Bieliński.
Przewódzcy oporu spojrzeli po sobie.
— Prześwietne... począł Podhorski, Najjaśniejsze — chcę mówić... Tu się zająknął.
W Izbie słychać było mruczenie...
Blada jak ściana twarz posła zbladła bardziéj jeszcze...
Mówił coś, lecz dosłyszeć go było niepodobna — pochwycono tylko — Traktak z królem J. M... pruskim...
Domawiał tych wyrazów, gdy Izba niemal cała buchnęła... na ławach ruszyli się posłowie i powstawali, kilku wybiegło na środek... inni groźnie poczęli otaczać Podhorskiego.
— Nie ma zgody na traktak z Prusakiem! nie ma zgody...
— Zdrajca kraju kto śmie go podawać.
— Zdrajca! Zdrada...
Poseł Godaczewski porwał się do szabli.
— Rozsiekać!! krzyknął.
Król wstał na tronie, ale ani głosu króla... ani krzyczącego co sił Podhorskiego słychać nie było... Wrzawa powstała, jakiéj jeszcze ściany te nie słyszały...
Podhorskiemu zadrzały ręce. W chwili gdy przycichły głosy — odezwał się: