Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Sceny sejmowe.djvu/120

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

było nadzwyczaj miło uzyskać dla niéj u dworu wszystko...
Tu staruszek szeptać zaczął, Lullie słuchała nie wzdragając się wcale, czasami główkę zwróciła ku niemu, usta się jéj uśmiechnęły... Zdaje się, że doskonała zgoda nastąpiła, gdy dano znać, że w chwili spoczynku uproszono hrabinę Camelli, aby śpiewała...
W czasie pochodu przez salony do towarzystwa markizy przyłączył się książę Sułkowski i Bieliński — prowadzili ją w tryumfie... Tancerze odpoczywali, piękna Camelli stała już u fortepianu niespokojnie się oglądając na drzwi, któremi miał wnijść Sievers. Otaczało ją także wielkie grono wielbicieli, którym piękna Włoszka hojnie rozrzucała wejrzenia... Brat jéj hr. Morelli... trzymając w ręku gitarę, zabierał się znać także do produkowania przed zgromadzeniem... Zaledwie się ukazał Sievers, którego małe oczki padły na hrabinę... gdy się ozwała wenecka Barcarolla... słowiczym nucona głosem... Śpiew był w istocie piękny... Burzliwym oklaskom nie było końca.... Lecz po nim dopiéro nastąpić miała nadzwyczajna niespodzianka. Hr. Morelli nauczył siostrę ruskiéj melodyi... którą gdy zanuciła, oficerowie w uniesieniu o mało nie zrobili małéj salonowéj rewolucyi...
W czasie tych wszystkich scen... Ankwicz, o ile mu dozwalała przyzwoitość, nie wiele się troszcząc o skompromitowanie panny i siebie, z widoczną już z natarczywością przysiadał się do Justyny.
Szambelanowa zrazu trochę zniecierpliwiona zaczynała być gniewną, nie na Ankwicza — ale na swą towarzyszkę. Jéj całą winę przypisywała, jéj to bezwstydna zalotność bałamuciła starego rozpustnika.... Ile razy odwróciła głowę ku Ankwiczowi, chmurzyła brwi i dawała mu poznać najwyższe swe nieukontentowanie. Mruczała ciągle — Bezwstydny!! Szambelan, gdyby nie tak liczne zgromadzenie i potrzeba trzymania kapelusza pod pachą, byłby choć w powietrzu się pomścił nad ministrem.
Najdziwniejszém było to, że skromna, cicha, nieśmiała panna Justyna nagle znalazła się tu jakby nawykła, jak w swoim żywiole. Nic jéj nie zdumiewało,