Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Roboty i prace.djvu/64

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nie zarozumiały — słowem używający nie zaprzeczanéj mu sławy dobrego, zdolnego, poczciwego i miłego chłopaka... Powoli dorabiał się stanowiska i majątku — chociaż niezbyt mu się dotąd wiodło — bo, nie odrzucając z zasady użycia blagi i grania komedyi — uznając je za potężne dźwignie powszednich spraw ludzkich — niezręcznym był jakoś, gdy chciał udać. Nudziły go role przybrane. Nie zrobił więc świetnéj karyjery, ale wiodło mu się niezgorzéj. Raziło to niektórych, że czasem lubił wyśmiéwać to, co na śmiéch zasługiwało; lękano się jego chłodnego sarkazmu i ostréj, zimnéj potęgi głęboko sięgającego wzroku. Byłato zresztą chodząca kronika... Z ciekawością nigdy nie nasyconą badał i uczył się zarazem wszystkiego, nawet rzeczy najniepotrzebniejszych napozór — a co mu się raz o uszy obiło, o tém nigdy w życiu nie zapomniał.
Nie porywał się téż prawie nigdy do szyderstwa piérwszy, tajemnicy powierzonéj nie zdradził — lecz gdy zasłona świetności opadła sama, albo ją kto zerwał — naówczas zapuszczał żądło w ofiarę i patrzał, jak się z bólu wiła... Zdawało się go to rozgrzéwać nieco, bo się zresztą nudził na świecie.
Przy tym, którego nazwał panem dyrektorem p. Orest Piętka był inżynierem, użytym do budowy skończonéj właśnie kolei — dyrektor wielce go cenił, on zaś, widzieliśmy już z rozmowy, w jakim z nim był stosunku.
Pan Julijusz Płocki słuchał go, lękał się nie-